piątek, 21 grudnia 2007

Cwibak keksowi nierówny


No i po keksie upieczonym przedwczoraj, niby na święta, których i tak przecież nie spędzamy w domu, zostały tylko okruszki. A wszystko przez Kenta, który przestał się odchudzać. Bo do tej pory były u nas tylko zupki i kaszki, owsianki i chude mleko, i nie dziwota, że jak przyjeżdżam do was to mi mówicie, że dobrze wyglądam, tj. chudnę. Znowu schudłaś! - uśmiecha się Paweł; Chyba wszystko dobrze, dalej chuda jesteś! - zazdrości Ania; a Kornaga przekręca to, co często mi świętej pamięci babcia mówiła i jak mówi, że dobrze wyglądam to ma na myśli dokładnie odwrotność tego, co babcia. A jak ja mam tyć, jak u nas od września w lodówce kawałka sera nie było! No jak?
Idą jednak święta. Niektórzy poszczą przez całe 23 dni i dopiero w Wigilię puszczają pasa, płeć żeńska natomiast zakłada obszerne sukienki (nie łudźcie się, to nie powrót mody lat 60., wg tajnego źródła wróci dopiero latem). Ja nie poszczę! Idą święta, więc i my wybraliśmy się na zakupy. Kent nawrzucał do koszyka mięsiw, a ja nieustannie padliny unikająca owoców, w tym suszonych, i orzechów. Keks powstał, ale już go nie ma, jak wspomniałam na początku, więc po co o nim opowiadam? Opowiem wam o tym drugim, który dziś zrobiłam i zaraz mu pas cnoty założę, bo ma wytrzymać do niedzieli...
Keks numer dwa jest dla dorosłych, bo figi i daktyle, które w nim zanurzyłam, najpierw kąpałam przez cały poranek w whisky! Ale przecież nie o kulinariach jest ten blog...
Prowadząc dziś pogawędkę czatową z profesorem slawistyki w Sztokholmie, wspomniałam o keksie. Na co profesor, rodem, godłem i herbem z Krakowa, mówi mi że u niego to się inaczej nazywa. Jak, pytam? Zwibak, odpowiada, zapisywany częściej cwibak? Słyszeliście, Warszawiacy i Wielkopolanie? Cwibak! Sory, może u was w Wielkopolsce też się tak keksik nazywa, toż to szwabskie słowo. Ale dla mnie ze szlachetnego wschodu jest nie do pomyślenia, by po niemiecku keksika wołać. Sprawdziłam zatem genezę i znaczenie słów..
Keks, wg słownika języka polskiego, to z ang. "ciasto biszkoptowe z bakaliami"
Cwibak, wg tego samego słownika, z niem. "słodkie ciasto pieczone dwukrotnie, przekładane warstwowo bakaliami; rodzaj keksu". Cwi-zwi-zwei, czyli dwa, bak czyli piec. "Dwupiek" po polsku. A po lubelsku nadal keks, czyli tylko raz jedyny pieczony. Krakusom gratuluję cierpliwości, osobiście nie wytrzymałabym do drugiego pieczenia. A z braku cierpliwości makowca nie będzie, bo ten to trzeba kręcić z pięć razy! To ja wolę w tym czasie poblogwać z wami. CMOK! SMOK! SMAK!

3 komentarze:

Dawid Kornaga pisze...

Moim zdaniem ostatnio naprawdę troszkę, ale tylko troszkę przytyłaś. Może za mało tańczysz?:)
Może nie ta ekstaza?:)
A tak na poważnie, to po prostu zima. Ja sam więcej jem, i też muszę uważać. Dwudziestu lat już nie mam.

Justyna pisze...

Daw, nie będę się z tobą sprzeczać o moją wagę, czy nadwagę. Powiedz mi tylko, że mi gratulujesz keksa (tego na zdjęciu) to ja ci choinki pogratuluję. I jesteśmy kwita! Give me five!

Dawid Kornaga pisze...

To oczywista oczywistość, że keks jest superudany.