piątek, 4 stycznia 2008

NOWE WĘDROWANIE


Nowy rok, nowe wędrowanie. Nie skomentowałam cytatu z Tokarczuk, choć nie wiem, czy potrzeba. Wiecie, jak jest, jaka jestem. Wędrowanie stało się nawet tematem mojej pracy doktorskiej. A ponieważ wędrowanie nieskończone to i pracy nie mogę skończyć. Ale zabieram się. Ta Tokarczuk dała mi do myślenia. Bo przecież jest tak, że pierwszą wędrówkę należy zakończyć, alby nową wszcząć. I tak przez całe święta, a nawet po świętach, tęskniłam za moją Warszawą, to jest za wami wszystkimi. Ale już za dwa tygodnie będę. Czyli kolejna wędrówka. Niedobra dla środowiska (o którym mówił w zeszłym roku nawet król Szwecji, który zazwyczaj mało wie o czymkolwiek), to jasne, bo nie lądowa a lotnicza, ale co zrobić, jak to rozwiązać w tym świecie, gdzie wszystkim nam się tak spieszy. Już nawet na święta do mamy, na południe Szwecji leciałam, a nie jechałam, bo o 4 godziny krócej i nie dziwcie się - taniej! No i, na Boga, bezpieczniej. Wczoraj na Bałtyku utknął prom z Gdyni płynący do Karlskrony. Była straszna niepogoda, zawierucha, sztorm. Promu nie dało sie wcelować w port, więc stał na morzu i czekał przez noc. 500 osób na pokładzie. Ciekawe tylko, czy alkoholu im starczyło na odurzenie pasażerów i załogi, pewnie nieźle omdlałych ze strachu!

Brak komentarzy: